Content jest królem, a to znaczy, że treści na stronach są najważniejszym czynnikiem przy pozycjonowaniu stron. Pod tym względem thin content może zyskać co najwyżej miano pazia.
Co to jest thin content?
Rozpatrzmy taką sytuację. Użytkownik wprowadza zapytanie w wyszukiwarkę i w wynikach otrzymuje propozycje kilkunastu stron poruszających interesujące go kwestie. Można pomyśleć, że przy tak licznych źródłach zgłębi temat i znajdzie odpowiedzi na nurtujące go pytania. Tymczasem z 20 wybranych przez niego stron zaledwie 3 lub 4 będą użyteczne. Pozostałe zaserwują treści znikomej lub żadnej wartości – kopie tekstów z innych stron, automatyczne tłumaczenia obcojęzycznych witryn, artykuły niewyczerpujące tematu i mało jakościowe. To właśnie jest thin content z punktu widzenia użytkownika.
Wyszukiwarki mają swoje kryteria oceny jakości i użyteczności tekstu – jako cienkie mogą zostać zakwalifikowane treści zbyt krótkie (choć nie zawsze), przepełnione słowami kluczowymi (spam), nieoryginalne, wygenerowane automatycznie, naszpikowane reklamą i autopromocją, treści ukryte itp.
Do czego prowadzą nieużyteczne treści?
Po pierwsze, thin content negatywnie wpływa na doświadczenia użytkownika, które mają kluczowe znaczenie. Treści nie są przydatne, więc odbiorca nie zapamięta strony jako rzetelnego i użytecznego źródła. Prawdopodobieństwo, że wróci do niej w przyszłości, jest znikome.
Po drugie, takie treści źle świadczą o właścicielach strony, na której się znajdują. Niska jakość tekstów nie poprawi wizerunku marki i nie przyciągnie nowych czytelników na bloga.
Po trzecie, nieużyteczne teksty niekorzystnie wpływają na pozycjonowanie strony w rankingach wyszukiwarek. Algorytmy po prostu zrzucą witrynę na niższe pozycje, do których użytkownicy rzadko docierają. To z kolei przekłada się na spadek ilości wyświetleń i odwiedzających na stronie.
Jak nie być cieniasem?
Tworzenie przydatnych i jakościowych treści może być wyzwaniem dla początkujących autorów. Dlatego warto nauczyć się, jak je rozpoznawać i naprawiać. Omówimy kilka najbardziej typowych przypadków thin contentu i podpowiemy, jak sobie z nimi radzić.
Powielanie powielanego
Problem: Wyobraź sobie, że czytasz tekst na stronie biura podróży na temat wycieczek last minute do Grecji. Znajdziesz w nim dokładnie to samo, co w pozostałych dostępnych w sieci tekstach na ten temat: opisy historii i atrakcji Grecji, jej smacznej kuchni i zachwycającego Morza Śródziemnego. Autor zebrał te informacje w Internecie i nawet nie zadał sobie trudu, by dodać coś oryginalnego. Po prostu przepisał lub w najlepszym wypadku sparafrazował to, co już wiele razy zostało napisane. W efekcie stworzył tekst, który dla odbiorców ma praktycznie zerową wartość.
Rozwiązanie: Dodaj coś od siebie, postaraj się o dodanie oryginalnych myśli i unikalnych informacji. Sięgnij do innych źródeł niż gotowe i ogólnodostępne teksty. I oczywiście, nie kopiuj!
Brak wyraźnego celu i myśli przewodniej
Problem: Tekst jest długi, więc zakładamy, że będzie pełen przydatnych informacji. Niestety; jest chaotyczny, niespójny, pełen niedomówień i dwuznaczności. Brakuje w nim jednej konkretnej myśli, jakiegoś założenia, które prowadziłoby do określonego celu. Taki tekst jest dla odbiorcy męczący, niezrozumiały i nieczytelny.
Rozwiązanie: Uporządkuj swój tekst, stwórz plan ramowy poszczególnych akapitów i trzymaj się go. Używaj jednolitej i spójnej terminologii zrozumiałej dla Twoich odbiorców. Zawsze dąż do jakiegoś meritum, konkluzji, wniosków. Pamiętaj, że więcej nie znaczy lepiej.
Powierzchowne i niemerytoryczne omówienie tematu
Problem: Najczęściej dochodzi do takiej sytuacji, gdy autor nie ma odpowiedniej wiedzy merytorycznej w danej dziedzinie. Te braki maskuje typowym laniem wody, językowymi banałami, powszechnie znanymi i ogólnikowymi informacjami. Przy bardziej wymagających tekstach, może nieświadomie wprowadzać czytelnika w błąd, przeinaczać fakty, wyciągać nieodpowiednie wnioski.
Rozwiązanie: Po pierwsze, nie podejmuj się pisania tekstów, które przewyższają Twoją wiedzę i możliwości. Po drugie, zgłębiaj temat w różnych źródłach, a jeśli możesz, skonsultuj się ze specjalistą z danej dziedziny.
Niezgodność z oczekiwaniami grupy docelowej
Problem: Piszesz tekst, który docelowo ma trafić do początkujących lub potencjalnych handlowców, ale używasz zbyt skomplikowanego i profesjonalnego języka. Twój odbiorca, stawiający pierwsze kroki w branży, zniechęci się i w najgorszym wypadku zrezygnuje z czytania tekstu w całości. Podobnie będzie, jeśli nagłówek i zajawka tekstu rozmijają się z faktyczną treścią, wprowadzając użytkownika w błąd.
Rozwiązanie: Dopilnuj, aby użytkownicy znaleźli w Twoich tekstach to, czego oczekują. Jeśli używasz słownictwa specjalistycznego, wyjaśnij je dyskretnie i zrozumiale. Zawsze dostosuj język i styl treści do odbiorcy docelowego.
Za dużo fraz kluczowych
Problem: Mylnie zakładasz, że większa ilość fraz kluczowych w tekście spodoba się algorytmom i pomoże go wypozycjonować na wysokie miejsce w rankingu. Twój tekst składa się praktycznie z samych słów-kluczy dopełnionych ogólnikami? Boty algorytmu potraktują go jak spam, co grozi nawet zbanowaniem.
Rozwiązanie: Pisz naturalnie i trzymaj się zalecanej częstotliwości słów kluczowych – 1-2 frazy na 500-700 znaków.
Naszpikowanie autopromocją
Problem: Tekst jest pozornie merytoryczny i użyteczny, ale służy wyłącznie interesom Twoim lub zleceniodawcy i jest nachalną autopromocją. Odbiorcy szczególnie nie lubią treści, które obiecują informacje i rozwiązania, a w rzeczywistości nie mówią nic pożytecznego i odsyłają do płatnego kursu lub e-booka. Najczęściej nie ufają takim stronom, ani usługom i produktom reklamowanym w ten sposób.
Rozwiązanie: Unikaj używania natrętnych i drażniących haseł sprzedażowych. Zadbaj o to, by treści promocyjne były subtelnie wplecione w większą merytoryczną i użyteczną całość.
Słowem podsumowania: by nie być cieniasem, musisz ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Wyciągaj wnioski ze swoich błędów, analizuj treści na innych stronach i czerp przydatną wiedzę ze sprawdzonych źródeł, a twój content będzie królował w sieci.
Zdjęcie główne artykułu: fot. Daniel Milchev / The Image Bank / Getty Images